
Kategorie
- Doradztwo (2)
- Inne (14)
- Lean w domu (8)
- Marnotrawstwo (4)
- Narzędzia Lean (4)
- Rozwiązywanie problemów (3)
- Szkolenie (5)
Ostatnie posty
Muszę przyznać, że bardzo lubię wskaźnik OEE, ponieważ potrafi nam bardzo dużo powiedzieć o naszej kondycji i naszych możliwościach. Ubolewam jednak strasznie, gdy widzę kolejną tablicę z wynikami firmy, gdzie targetem jest OEE na poziomie 85%. Bardziej boli mnie tylko uzyskany wynik na poziomie 95% lub więcej – w ten po prostu nie wierzę. To nic innego jak „kreatywna księgowość”.
W literaturze związanej z utrzymaniem ruchu możemy przeczytać, że „dobre firmy” osiągają wynik 85% OEE, który to jest swego rodzaju „światowym standardem”. Uważam, że uzyskanie tego wskaźnika na takim poziomie jest z pewnością swego rodzaju sukcesem. Sukcesem, który powinien być zarezerwowany dla najlepszych, a nie dla wszystkich.
Dlaczego tak uważam? Ponieważ cel musi być realny. Większość firm nie ma często możliwości (albo nawet potrzeby) by osiągać 85%.
Skupmy się chociażby na pierwszej składowej – dostępności. By osiągnąć ją na poziomie około 90% konieczne jest kontynuowanie produkcji, a co za tym idzie używanie maszyn / sprzętu, przez 3 zmiany. Wiele firm pracuje tylko na pierwszej zmianie. Czy zatem są „złą firmą”, bo nie mają szans osiągnąć potrzebnego pułapu dostępności? Czy zatem powinniśmy mierzyć dostępność tylko dla 1 zmiany, a nie dla 3? Moim zdaniem nie. Powinny starać się osiągnąć dostępność na poziomie 30% i rozumieć dlaczego to jest ich cel. Pozostałe 60% to potencjał. To zadanie dla działu sprzedaży, które mówi „możemy produkować więcej, ale nie mamy zamówień”. „U nas dostępność jest na poziomie 100%” – chwalą się niektórzy kierownicy pokazując wyniki na tablicy. Czy to aby na pewno sukces? To oznaka, że albo wskaźnik jest źle liczony, albo maszyny się nie psują i nie wymagają przeglądów. A takie maszyny nie istnieją. Brak prewencyjnego utrzymania ruchu prędzej czy później odbije się czkawką.
Każdy cel powinien być dostosowany do realiów firmy. Zbyt niskie cele są złe, ale zbyt wygórowane również. Warto zastanowić się czy mierzymy wskaźniki by wiedzieć „gdzie jesteśmy”, czy tylko mierzymy je by pokolorować kolejny wykres na zielono.